Od lat łączy zamiłowanie do górskich wycieczek z pasją fotografowania krajobrazu. Pierwsze kroki na ścieżce fotograficznej stawiał w czasach aparatów analogowych. Diametralne zmiany technologiczne, które zachodzą na rynku fotograficznym, są dla niego bodźcem, aby wciąż podążać ze świeżym spojrzeniem na fotografię. Jakie zdanie Michał Ostrowski ma na temat bezlusterkowców i przyszłości fotografii?
Fotografia cyfrowa aktualnie
Czas płynie nieubłaganie, a technologia zmienia się w szybkim tempie. Obecnie aparat cyfrowy jest dostępny dla każdego. Rynek fotograficzny, jak każdy inny, nie lubi stagnacji, nieustannie rozwija się, dzięki czemu sprawia, że fotografowanie staje się coraz bardziej ekscytujące. – Przez ostatnich kilkanaście lat z ogromną przyjemnością korzystam z lustrzanek cyfrowych, które z każdym nowym modelem stawały się coraz bardziej dopracowane, dawały większe możliwości oraz lepszą jakość obrazu – tłumaczy Michał Ostrowski, fotograf krajobrazowy, wykładowca i pedagog w zakresie fotografii otworkowej oraz pejzażu.
Jeszcze kilka lat temu rynek bezlusterkowców postrzegany był przez wielu fotografów jako ciekawostka. Lustrzanka cyfrowa wciąż jest uznawana za jedyną słuszną opcję dla fotografa aspirującego do roli profesjonalisty. Część osób nie rozróżnia obu tych systemów, a różnice dostrzegają wyłącznie w nazwie. Ponadto bezlusterkowce z racji swoich gabarytów bardzo często uznawane są przez nich za mniej profesjonalne. Aparaty bezlusterkowe postrzegane są w kontekście segmentu kompaktów, a dużej wielkości lustrzanka – najlepiej z gripem – świadczyć ma o profesjonalizmie.
Wielu fotografów żartuje z bezlusterkowców, określając je mianem zabawek przeznaczonych dla niedoświadczonych czy “napalonych” na nowości. – To stereotypowe. Uważam, że takie podejście świadczy o ignorancji i jest dalekie od mojego. Sprzęt jest narzędziem i tylko od nas, naszych potrzeb i umiejętności zależy, jak będzie spełniał swoje zadanie i realizował nasze oczekiwania. Warto oprócz czytania testów, recenzji, artykułów czy opinii innych użytkowników osobiście sprawdzić jakie możliwości daje nowy sprzęt. Warto uczestniczyć w targach, roadshowach, eventach i warsztatach – mówi Michał.
Aparat bezlusterkowy a lustrzanka
– Od dłuższego czasu przyglądałem się temu, w jaki sposób rozwija się rynek bezlusterkowców. Z początkiem 2019 roku postanowiłem sprawdzić w praktyce, jak tak sprawdza się system, o którym coraz więcej się mówi i który staje się coraz mocniejszym graczem na rynku fotograficznym – wyjaśnia fotograf.
W swoich testach Michał sprawdzał systemy aparatów bezlusterkowych trzech wiodących producentów. – Moje pierwsze wrażenia były pozytywne. Znakomita jakość obrazu, przy zachowaniu znacznie większej ergonomii i bardziej kompaktowej konstrukcji, do tego 5-osiowa stabilizacja matrycy, hybrydowy AF z detekcją fazy na matrycy, wizjer EVF z możliwością podglądu histogramu oraz innych przydatnych informacji, efektywny i szybki LiveView, bieżąca ocena szumów oraz głębi ostrości, detekcja twarzy oraz to, co moim zdaniem najważniejsze: obraz w wizjerze i na ekranie dokładnie taki, jaki zostaje zapisany na karcie pamięci – wylicza fotograf.
Lustrzanka czy bezlusterkowiec? Czy warto przejść z lustrzanki na bezlusterkowca ?
Nie ma cudownych rozwiązań kompletnie pozbawionych wad i również aparaty bezlusterkowe je mają. – Pomijając kwestię mniej żywotnej baterii, nie zawsze intuicyjnego i łatwego w obsłudze menu, innego, nieco mniej miękkiego spustu migawki oraz w przypadku osób z dużymi dłońmi niezbyt komfortowego chwytu bez gripa, to jeszcze do niedawna najsłabszą stroną systemu była ograniczona ilość relatywnie drogiej wymiennej optyki. Dla większości potencjalnych przyszłych użytkowników bezlusterkowców, którzy zamierzają zmienić system, barierą nie do przejścia oraz wzbudzającą ogólną niechęć i niepokój była konieczność inwestycji w drogie obiektywy – tłumaczy Ostrowski.
Matryce o dużych rozdzielczościach wymagają konstrukcji najwyższej klasy. Co prawda, istnieje możliwość podłączenia do bezlusterkowca dowolnego obiektywu poprzez adapter, który w większości sytuacji będzie działał wzorowo. Jest jednak „ale”. – Wydajemy kolejne pieniądze na adapter, a po drugie korzystamy z tzw. protezy. Mam na myśli zmianę systemu na mniejszy i lżejszy, a korzystanie w dalszym ciągu z większych, cięższych i zaprojektowanych pod lustrzankę szkieł – wyjaśnia.
– Podczas stopniowego przejścia z lustrzanki na bezlustro ma to uzasadnienie, ale nie ma to sensu. W kwestii rozwoju całego systemu bezlusterkowców tj. dostępność różnego rodzaju body, obiektywów oraz technologii obecnie niepodzielnie króluje Sony. Pomijając kwestie cen aparatów, bo te są na porównywalnym poziomie. U większości producentów koszt optyki jest większy – dodaje Michał.
Test obiektywów do aparatów bezlusterkowych Sigma
Od kilku lat Michał Ostrowski jest użytkownikiem obiektywów Sigma. Sprawdził już niemal wszystkie szkła z rodziny Sigma. – Krokiem milowym rozwoju firmy była zmiana filozofii oraz pogrupowanie optyki w trzy linie produktowe tj. Art, Contemporary oraz Sport. Każda z nich została opisana odrębną, jasno zdefiniowaną koncepcją a każdy obiektyw został zaprojektowany i przypisany do jednej z tych linii – mówi Ostrowski.
Ten podział umożliwia potencjalnemu użytkownikowi dokonanie właściwego wyboru obiektywu bez większego problemu. – Wszystkie nowe konstrukcje obiektywów Sigma to nowy poziom jakości obrazowania. Obiektywy z linii Art charakteryzuje bezkompromisowość, zarówno jeśli chodzi o precyzję wykonania, jak i obrazowanie, stąd też mój wybór tych obiektywów jako podstawowe, z których korzystam na co dzień – dodaje.
Sigma jako jeden z pierwszych producentów optyki, bardzo poważnie potraktował rynek bezlusterkowców wprowadzając na rynek swoje produkty przeznaczone do aparatów m.in. Sony. W pierwszej kolejności Sigma wyprodukowała serię trzech obiektywów o świetle F2.8 i ogniskowych 19mm, 30mm i 60 mm przeznaczonych do aparatów z matrycą APS-C. Są to konstrukcje natywne, czyli zaprojektowane od podstaw pod bezlusterkowce – wyjaśnia fotograf.
Niewielkie, zgrabne, bardzo ostre i jednocześnie tanie instrumenty udowodniły, że system bezlusterkowców ma sens, a jakość obrazowania jest kwestią odpowiednich prac projektowych, co przekłada się na znakomity stosunek jakości do ceny. Następnie powstały trzy kolejne obiektywy do aparatów z matrycą APS-C o świetle F1.4 odpowiednio o ogniskowej 16mm, 30mm i 56 mm. – To był moment, w którym wielu fotografów, podróżników i filmowców zdecydowało się na zmianę systemu na Sony – podkreśla Ostrowski.
Zmiany na rynku wskazywały kierunek, w którym warto podążać. – Sigma świetnie odczytała potrzeby rynku, wykonując kolejny krok. W ekspresowym tempie poszerzyła topowe obiektywy z linii Art o mocowanie Sony E, czyli dla aparatów pełnoklatkowych – mówi Ostrowski.
Sama konstrukcja obiektywów pozostała bez zmian. Obiektywy Sigma zostały wyposażone w nowy algorytm kontrolujący pracę autofocusa, który dodatkowo maksymalizuje szybkość przesyłania danych pomiędzy korpusem, a obiektywem. Konstrukcja obiektywu umożliwia pełną komunikację z body, dzięki czemu użytkownik ma możliwość przesyłania wszystkich danych tj. informacji o przysłonie czy danych EXIF.
Obiektywy Sigma są kompatybilne z trybem ciągłego autofokusa AF-C, dostosowując ostrość do obiektów będących w ruchu.
Pełnoklatkowe konstrukcje Sigma
Duże zainteresowanie sprawiło, że na rynek trafiły obiektywy 14-24mm F2.8 DG DN Art, 35mm F1.2 DG DN Art oraz 45mm F2.8 DG DN Contemporary.
– Sigma 35mm F1.2 Art to stałka, której, jak wiele osób twierdziło, nie da się wyprodukować pod bagnet Sony E. Sigma nie dość, że wyprodukowała ten obiektyw, to jeszcze udowodniła, że można osiągnąć jeszcze lepszą jakość zdjęć – podkreśla Michał Ostrowski. Obiektyw Sigma 35mm F1.2 DG DN Art doskonale sprawdzi się w fotografii dokumentalnej, reportażowej oraz portrecie. Szczególnie tam, gdzie oczekujemy dużej ostrości obrazu i zachwycającego efektu bokeh, czyli miłego dla oka, plastycznego rozmycia tła.
Obiektyw Sigma 45mm F2.8 z linii Contemporary to niewielkie, kompaktowe szkło, które zapewnia połączenie miękkiego rozmycia tła oraz wysokiej rozdzielczości obrazu. Dzięki swojej charakterystyce jest przykładem konstrukcji do codziennego użytku, a ogniskowa 45mm sprawia, że jest wyjątkowo uniwersalnym szkłem.
Obiektyw zmiennoogniskowy 14-24 mm F2.8 Art jest pierwszym szkłem Sigma z tzw. świętej trójcy.
– Sigma po raz kolejny udowodniła, że obiektywy pod bezlusterkowce to nowy poziom jakości. Jakość obrazu jest fantastyczna, obiektyw jest wzorowo skonstruowany i świetnie wyważony, świetnie wypada także pod względem dystorsji oraz redukcji aberracji chromatycznej. Ponadto jest znacznie mniejszy i lżejszy od swojego lustrzanego odpowiednika. Został wyposażony w mocowanie filtrów od strony bagnetu, co w przypadku fotografii pejzażowej jest bardzo istotne – wylicza zachwycony.
Obiektyw Sigma 24–70 mm F2.8 DG DN Art to szkło o ogniskowej oraz świetle, które gwarantują wszechstronne zastosowanie. – Obiektyw charakteryzuje się wysoką rozdzielczością od środka do brzegu kadru w całym zakresie ogniskowych, a jednocześnie konstruktorom udało się znacznie zredukować rozmiary i wagę obiektywu. Do pełni szczęścia pozostaje teraz tylko czekać na ostatni ze świętej trójcy tj. obiektyw 70-200 mm F2.8 DG DN Sport. Patrząc na to, w jakim kierunku podąża Sigma, jestem pewny, że zarówno ten, jak i kolejne szkła z linii Art to kwestia najbliższej przyszłości – mówi podekscytowany.
Wszystkie nowe obiektywy do bezlusterkowców (oprócz mocowania Sony E) są również produkowane z mocowaniem L-Mount, co umożliwia współpracę tych szkieł z aparatami Panasonic, Leica oraz Sigma.
– W porównaniu do obiektywów systemowych jakość uzyskiwanego obrazu jest lepsza, a cena znacznie niższa. Sigma udowodniła, że system bezlusterkowy to przyszłościowe rozwiązanie. Dostępność kolejnych bardzo dobrych szkieł sprawia, że potencjalny użytkownik tego systemu ma obecnie spory wybór obiektywów innych niż systemowe – mówi Ostrowski.
Jaki obiektyw do bezlusterkowca?
Wszystkie wyżej wymienione obiektywy Sigma Michał Ostrowski sprawdził podczas zdjęć w rzeczywistych warunkach. – Już po pierwszych plenerach nie mogłem rozstać się z nowymi konstrukcjami Sigmy! – mówi. Jak sam podkreśla, to Sigma przyczyniła się do przejścia na system bezlusterkowy. To właśnie mniejsze, lżejsze, świetne zaprojektowane konstrukcje oraz bezkompromisowa ostrość obrazu w uczciwych cenach sprawiły, że zamieniłem lustrzankę na bezlusterkowca.
– W mojej ocenie każdy, kto rozważa zmianę systemu, powinien bliżej przyjrzeć się obiektywom Sigma i jak najszybciej sprawdzić ich możliwości – podsumowuje Ostrowski. Nie pozostaje, więc nic innego, jak spróbować!