Najpierw było fotografowanie… W obiektywie pojawiał się głównie człowiek, bo to jego ciekawość inspirowała najbardziej. Później doszedł notatnik. Tak powstał projekt fotograficzny Bartka Cierbikowskiego „Ludzkie historie, ludzkie twarze”. Postanowiliśmy wesprzeć młody, rozwijający się talent i tak Sigma została Patronem Technologicznym projektu. 7 grudnia br. odbędzie się w Gdyni wystawa zdjęć, której również jesteśmy Partnerem. A o projekcie nieco więcej w poniższym wywiadzie z jego autorem.
Długo już fotografujesz? Kiedy zrodziła się w Tobie pasja do fotografowania?
Bartosz Cierbikowski (BC): Fotografuję od 7 lat. Pasja do fotografowania zrodziła się zaraz po tym, kiedy otrzymałem od mojego taty pierwszy aparat kompaktowy – Canon Ixus 40. Matryca, uwaga – całe 4 mpx! Ileż było wówczas radości, ciekawości świata i ciągłej chęci poszukiwania coraz to nowszych kadrów. Wracałem ze szkoły, wsiadałem na rower, jeździłem po okolicznych wsiach, lasach i fotografowałem wszystko, co przykuło moją uwagę. Później, na weselu mojej siostry wujek po raz pierwszy dał mi możliwość fotografowania jego lustrzanką – to był bilet w jedną stronę.
Czym jest dla Ciebie fotografowanie?
BC: Fotografowanie to dla mnie przede wszystkim możliwość wyrażenia siebie. Wnoszenia do swojego życia, jak i życia innych ludzi czegoś unikalnego. Fotografowanie to pasja, która pozwala mi spełniać największe marzenia, poznawać fantastycznych ludzi i doświadczać rzeczy, o których kiedyś tylko mogłem marzyć. Ale przede wszystkim fotografia to coś, co kocham robić każdego dnia. Bez względu na wszystko…
Jak byś określiłbyś swój fotograficzny styl?
BC: Fotografia dokumentalno-socjologiczna to mój świat. Taki rodzaj fotografii pozwala mi nie tylko na dokumentowanie, ale również socjologiczne podejście do tematu. Rozmowa, historia o człowieku – to zdecydowanie to, co najbardziej lubię.
Co nosi w swojej torbie fotograf, który praktycznie zawsze musi być przygotowany, by zrobić zdjęcie?
BC: Z reguły zawsze mam przy sobie aparat z jednym obiektywem. Nie noszę plecaka ani torby. Aparat mam zawieszony na nadgarstku, szyi lub barku. Do tego obiektyw – taki, który wiem, że mnie nigdy nie zawiedzie. Fotografuję raz Sigmą 35 mm f/1.4, a innym razem Sigmą 50 mm f/1.4 z serii ART. Częściej wykorzystuję 50-tkę, gdyż pozwala mi jeszcze bardziej wydobyć z człowieka to, co najbardziej wartościowe. Bardzo rzadko odpinam ją z korpusu mojego aparatu.
Masz jakieś ulubione obiektywy Sigma?
BC: Ulubiony obiektyw to zdecydowanie Sigma 50 mm 1.4 ART. Najczęściej z niego korzystam i w 100% sprawdza się w mojej ulicznej fotografii ludzi.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w sprzęcie? Obiektywie? Ogniskowa, światło? Coś jeszcze?
BC: Najważniejsze jest dla mnie światło. Im obiektyw jest jaśniejszy, tym lepiej mi się na nim pracuje. Nieraz miałem sytuację, w której tego światła nie było zbyt wiele, naprzeciwko mnie stał człowiek o tak bogatych doświadczeniach, że nie mogłem tego przepuścić i nie wykonać mu zdjęcia. W takich sytuacjach światło 1.4 obiektywu Sigma zawsze spisuje się na medal.
Gdybyś mógł zamienić 50-tkę na inny obiektyw z oferty Sigmy, zrobiłbyś to? Jeśli tak, co by to było?
BC: Ciężko byłoby mi się rozstać z 50-tką, gdyż w 100% spełnia ona moje oczekiwania pod względem światła, ogniskowej do portretu i plastyki obrazu. Do momentu, w którym w moje ręce nie wpadła do testów Sigma 105 mm f/1.4 ART, 50-tki nie zamieniłbym na żaden inny obiektyw. Teraz zaczynam mieć wątpliwości…
Czyżby Sigma 105 mm f/1.4 ART urzekła Cię tak bardzo, że jesteś w stanie zamienić na nią ukochaną Sigmę 50 mm f/1.4 ART?
Miałem już okazję kilka razy ją przetestować i jestem pod ogromnym wrażeniem jej możliwości. Mimo swojej dużej wagi, odwdzięcza się wyśmienitą jakością, szybkim AF i tym, co dla mnie najważniejsze – ostrością od przysłony 1.4! Już nie mogę się doczekać efektów!
365 portretów i 365 historii w 365 dni – skąd pomysł na tego typu projekt?
BC: Z czasem zacząłem fotografować ludzi. Po prostu, robiłem proste portrety osobom, które znam. Mojej rodzinie, znajomym i przyjaciołom. Gdy sam portret nie wystarczał, zacząłem zadawać im banalne, jak wówczas myślałem, pytania. Pytałem o ich cel w życiu, marzenia, o to co cenią w innych ludziach. Wielu z nich było zaskoczonych, bo z reguły nikt im takich pytań nie zadawał. A ja widziałem w tym sens, więc pytałem, a odpowiedzi spisywałem w swoim notatniku. 1 stycznia 2013 roku postanowiłem stworzyć fanpage na Facebooku, na którym te historie będę mógł publikować i dzielić się nimi z innymi ludźmi. I tak powstał projekt „Ludzkie historie, ludzkie twarze”, dzięki któremu dziś spełniam swoje marzenia.
W jaki sposób „znajdujesz” bohaterów?
BC: Bohaterem mojego projektu może zostać każdy. W żaden sposób nie tworzę w swojej głowie założeń co do profilu osoby, tylko po prostu wychodzę na ulice miasta i kieruję się intuicją. Jeżeli człowiek przykuje moją uwagę – po prostu wiem, że muszę z nim porozmawiać. Każdy z nas nosi w sobie wyjątkowe historie. Każdy z nas ma coś wartościowego do przekazania. Zauważam tych, których większość z nas każdego dnia omija, nie zastanawiając się często nad tym, co taki człowiek może w sobie skrywać – jakie wspomnienia i historie napędzają go do życia.
Masz jakieś ulubione zdjęcia/historie? Czy któreś z nich zapadły szczególnie w Twojej pamięci?
BC: Każda z historii jest dla mnie wyjątkowa. I każdy, kogo sfotografowałem, jest wyjątkowym bohaterem. Ale są też takie historie, które po prostu mocniej zapadły mi w pamięć. Taką historią jest między innymi opowieść Pani Barbary (historia 254). Pewnego dnia, do stojącej na przystanku Pani Barbary podeszła młoda kobieta, prosząc o zakup biletu. Nie miała jak dojechać na egzamin do szkoły pielęgniarskiej. Pani Barbara bez zastanowienia kupiła jej bilet. 20 lat później, na tym samym przystanku, znów podeszła do niej kobieta, dziękując za dobroć i wsparcie tamtego dnia. Początkowo Pani Barbara zupełnie nie skojarzyła sytuacji sprzed dwudziestu lat. Przypomniała sobie dopiero w momencie, gdy usłyszała, że dzięki podarowanemu biletowi nieznajoma kobieta dojechała na egzamin, zdała go, a teraz robi to, o czym marzyła od dziecka. Takie sytuacje najlepiej pokazują, że warto pomagać. Być może dlatego ta historia zapadła mi tak mocno w pamięci.
Co jest dla Ciebie najważniejsze, gdy fotografujesz swoich bohaterów?
BC: Najważniejsza jest rozmowa. Kiedyś usłyszałem bardzo ciekawe słowa znanego i bardzo cenionego przeze mnie fotografa – Tomasza Tomaszewskiego, by ludzi traktować podmiotowo, a nie przedmiotowo. Spędzić z człowiekiem długie godziny na rozmowie, wzbudzić zaufanie… Gdzieś na końcu powinien pojawić się aparat – jeżeli artystyczna dusza zapragnie fotografii. Najważniejsza jest prawda i szczerość – ukazanie drugiemu człowiekowi, że to, co robię, w żaden sposób go nie krzywdzi, a jego historia może być inspirująca i bardzo pomocna dla mnie, ale też dla wszystkich odbiorców, którzy śledzą mój projekt.
7 grudnia br. w Gdyni planowana jest wystawa zdjęć, które powstały w ramach projektu „Ludzkie historie, ludzkie twarze”. To pierwsza Twoja wystawa?
BC: To będzie moja druga, oficjalna wystawa, pierwsza odbyła się w Krakowie. Jednak tym razem będzie to dla mnie wydarzenie wyjątkowe, bo połączone ze spotkaniem autorskim, podczas którego będę mógł osobiście spotkać się z tymi, którzy byli ze mną i bardzo mocno wspierali ten projekt przez całe 365 dni. Zarówno wystawie, jak i całemu projektowi „365” patronuje Sigma. Realizacja tego projektu nie byłaby możliwa bez jej wsparcia technologicznego. To dzięki niej możliwa jest zarówno ta wystawa, jak i kolejne wydarzenia, które będą miały miejsce w takich polskich miastach, jak Leszno, Olsztyn i Łódź. Za to ogromne wsparcie należą się duże podziękowania dla Sigmy i osób ją tworzących, które wspierały i cały czas wspierają ten projekt na każdym etapie jego realizacji.
Planujesz kontynuować projekt? A może masz już w swojej głowie pomysł na nowy?
BC: Spotkania ludzi na ulicy na pewno będą moją codziennością. Za daleko to zabrnęło, bym chciał się z tego wycofać. Myślę gdzieś w głębi serca o projekcie o górnikach. Spisania ich historii, ukazania ich trudu, ale i pewnego rodzaju pasji i misji, dzięki której poświecili się temu zawodowi. Na pewno też wrócę na ukochane Podlasie, w planach jest też wyjazd na Litwę. Wszędzie, gdzie są ludzie. Ludzie, którzy niejedną historię mają do opowiedzenia…
Bardzo dziękujemy za rozmowę i zapraszamy na wystawę, która odbędzie się w Gdyni już 7 grudnia br.!
Więcej informacji: https://www.facebook.com/events/388772911663818/