Mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością: fotografowanie nigdy się nie nudzi. Ekscytuje cały czas, bo choć wszystko już właściwie zostało sfotografowane, to nie są to… moje zdjęcia. Świadomość tego pozytywnie nakręca i uświadamia, że ta „robota” nigdy się nie kończy. Idealnie jest wtedy, kiedy wszystko gra. Temat, pomysł na zdjęcia i to co nie mniej ważne: sprzęt. Nie chwalę się tym za bardzo, ale i nie wstydzę: nie jestem miłośnikiem szerokich obiektywów. Dla mnie skupianie się na detalach, wycinkach, na czymś co jest odległe i trudno uchwytne, zawsze było większym i ciekawszym wyzwaniem. Może dlatego w mojej głowie szkła poniżej 100mm mogłyby nie istnieć.
Aparatami Fujifilm fotografuję od ponad 10 lat – od początku systemu X. Przeszedłem wiele modeli aparatów i wiele obiektywów. I choć od strony aparatu prawie nigdy nic mi nie brakowało, to po stronie szkieł czułem niedosyt. Długie obiektywy były piętą achillesową systemu. Albo krótkie jak na moje potrzeby (50-140), albo za ciemne (50-230) albo drogie (100-400). Nawet zezłościłem się trochę na Sigmę, kiedy wypuściła pierwsze obiektywy do Fujifilm X, bo zaczęła od szerokich szkieł, których akurat na rynku nie brakuje. Kiedy wreszcie pojawiła się na horyzoncie Sigma C 100-400, w pewnym sensie odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że będzie to idealne uzupełnienie mojego systemu, na które długo czekałem…
W życiu fotografowałem bardzo wieloma różnymi aparatami i obiektywami – tak cyfrowymi jak i analogowymi. Można policzyć je w setkach i mało rzeczy w sprzęcie jest w stanie mnie zaskoczyć. Nowa – nienowa Sigma C 100-400mm jednak to zrobiła. Po raz kolejny, bo od dłuższego czasu używam tego obiektywu w mocowaniu Sony E. Na a7III, a7RIII i a7IV działał bezbłędnie. Tym bardziej czekałem na dzień, w którym będę mógł wypróbować nowej konstrukcji na Fujifilm X-H2 z jego wymagającą, 40-megapikselową matrycą. Stało się to wreszcie kilka tygodni temu. Dziś jestem po wielu testach i po zrobieniu kilku tysięcy zdjęć i wiem, że stworzony na nowo obiektyw zdał egzamin na piątkę.
Najpierw test na biegających koniach, potem „nieruchoma” przyroda, w końcu ptaki jesiennej Baryczy. W wielu różnorodnych sytuacjach i w wielu różnych warunkach oświetlenia. Teleobiektyw do Fujifilm X, to kolejna, udoskonalona wersja tego zakresu ogniskowych w ofercie japońskiego producenta. Obiektyw z serii DG DN zaprojektowano stricte do współpracy z aparatami bezlusterkowcami i nawet z aparatami wyposażonymi w gęste matryce APS-C pokazuje swój pazur. Ostrzy precyzyjnie i szybko, bardzo szybko… Jeśli zdjęcia były nieostre, to głównym powodem było zbyt mało światła (a testowałem jego możliwości bez statywu czy monopodu) lub szybki ruch (ptaków) za którym nie zawsze nadążałem. Proza życia fotografa. Krokowy silnik autofocusa robi robotę, łapanie obiektów w locie nie jest wyzwaniem. Przy współpracy z aparatami Sony E czy Fuji X, w każdym przypadku pięknie współpracuje z rozpoznawaniem obiektów, śledzeniem postaci czy wykrywaniem twarzy i źrenic w przypadku fotografii portretowej. Natomiast ja głównie używam go do fotografii przyrodniczej.
Sigma 100-400/5-6.3 DG DN OS stała się panaceum na moje plenerowe bolączki sprzętowe. Zawsze można się przyczepić do sprzętu i znaleźć jego słabsze strony. W tego typu szkłach będzie to jasność obiektywu. Natomiast pamiętajmy, że cała teleobiektywów w przedziale ogniskowych od 150 do 600mm jest dość ciemna. I tego nie przeskoczymy, chyba że kupon w LOTTO pokaże coś innego, niż jedynkę. Ale czy naprawdę potrzeba jaśniej na poziomie amatora lub zaawansowanego miłośnika fotografii? Obiektywami Sigmy (i nie tylko) o ogniskowych 100-400, 150-600, 60-600 czy 200-600 zrobiłem tysiące fotografii. I wiem, że dziś takie światło (choć może nie wymarzone) nie jest już większym problemem. Dzisiejsze aparaty fotograficzne przełykają bez problemu czułości w przedziale 1600-3200 ISO a programy do obróbki zdjęć pięknie efekt ziarna niwelują (o ile takowe stanowi dla nas problem). 100-400 ma jednak coś, czego nie ma żadne inne szkło z podobnym zakresem ogniskowych: kompaktowość. I to właśnie ona sprawia, że obiektyw jest zupełnie inny, niż pozostałe w tej grupie. Przy wadze 1140 gram i średnicy filtra 67mm z powodzeniem można zabrać go nawet na najdłuższy spacer – tak po mieście jak i po lesie. Z perspektywy kilkudziesięciu wyjazdów nad Biebrzę śmiało mogę powiedzieć, że takiego szkła na rynku brakowało. Bo przecież Fujifilm to matryca APS-C. Zatem ogniskowa obiektywu na korpusie X da nam po przeliczeniu 600mm! A to już poważna długość – tak dla amatora jak i zaawansowanego fotografa. Zestaw Fuji X-H2 i Sigma 100-400 okazał się być na tyle lekki, że towarzyszył mi całymi dniami. Co więcej: do „lekki” i „kompaktowy” (w porównaniu z innymi szkłami w tej grupie) należy dodać jeszcze jedno: rewelacyjnie stabilizowany!
Optyczna stabilizacja obrazu
Czasem moment trwa ułamek sekundy…
5.06 rano, chłodny poranek z czystym krystalicznie niebem. Spacer do miejsca, gdzie będę polować z aparatem na jelenie to zaledwie 200-300 metrów. Mijając kolejną kępę zarośli przy brzegu jeziora, ukazuje mi się pal wbity w dno jeziora, a na nim czapla… Jest może 30 metrów ode mnie. Dębiejemy obydwoje – ja, bo nie spodziewałem się takiego widoku, ona, bo nie spodziewała się tu nikogo o tej porze… Podnoszę aparat, bez zbędnego składania się do strzału, bo nie ma na to czasu. Migawka klika razy i czapla zrywa się do lotu… Czekam potem trzy dni, żeby zobaczyć TO JEDNO zdjęcie na komputerze.
Analizuję dane: ogniskowa 600mm, migawka 1/40 sekundy! Nie wiem, jak oni to zaprogramowali optyczną stabilizację obrazu, ale zrobili to profesjonalnie. W tych warunkach i w takiej sytuacji lepiej być nie mogło. Co zagrało? Dlaczego się udało? Bo wysiadając z samochodu i podchodząc do jeziora sprawdziłem ustawienia aparatu w relacji do panujących warunków oświetlenia. Byłem gotowy na zrobienie zdjęcia, zanim sytuacja się wydarzyła. I choć smugi cienia sprawiły, że czas okazał się bardzo długi, to stabilizacja uratowała moment a rozpiętość tonalna matrycy i kolory Fujifilm dopełniły reszty.
W razie potrzeby teleobiektyw ma też możliwość założenia opcjonalnego uchwytu statywowego. Jeśli chcemy obserwować i fotografować z użyciem statywu lub monopodu, voilia, zakładamy obejmę i możemy czatować.
Teleobiektywy do różnych aparatów
Teleobiektyw to super sprawa do fotografii przyrodniczej i eventowej. Pozwala zajrzeć tam, gdzie trudno podejść i zawęzić kadr do tego stopnia, aby skupić całą uwagę oglądającego na wybranym elemencie. Dlatego też chciałem podzielić się świetną nowiną z miłośnikami długich obiektywów: w sklepach znajdziecie szkło, które stało się wspaniałym uzupełnieniem systemu Fujifilm X. Sfotografujecie nim sceny miejskie, wydarzenia sportowe, ptaki w locie, a nawet napotkane owady w trybie macro (obiektyw ustawia ostrość już od 112 cm).
I wszystko to możecie zrobić podczas spaceru, na którym pasek nie wbije się Wam pod ciężarem sprzętu w szyję. A jak ktoś nie ma systemu Fuji X? Obiektyw jest test produkowany z mocowaniem Sony E oraz L-Mount, można przebierać!
Ostrość obrazu
Jeśli chodzi o ostrość i plastykę obrazu i inne technologiczne cuda – nie będę się rozpisywał. Po prostu spójrzcie na zdjęcia. Ocenicie, czy jest OK czy jednak macie jakieś wątpliwości. Wierzę, że jeśli wybierzecie to szkło dla waszego systemu, odwdzięczy się Wam całą masą świetnych zdjęć. A póki co przed nami wiosna. Wspaniały czas do fotografowania kolorów, ptactwa i wszystkiego, co na zewnątrz mieni się feerią barw. Łapcie chwilę, bo za moment wiosenne kolory przeminą. Do zobaczenia nad Biebrzą!
Warsztaty fotografii przyrodniczej
A jeśli nie wiecie co, gdzie, kiedy jak? Zapraszam na zorganizowane warsztaty https://warsztatyfotograficzne.art/o-nas/ oprowadzę Was, wskażę fotograficzne miejscówki, zapewnię obiektywy do testowania, będzie to mile i efektownie spędzony weekend.
Jarosław Deluga
Fotoreporter i dziennikarz z 20-letnim doświadczeniem zawodowym, zdobytym w Polsce i USA. Specjalizuje się w fotografii reportażowej i portretowej. Jest twórcą programu szkoleń fotograficznych PhotoWalk i Biebrzańskich Spotkań
Autor licznych artykułów i fotografii, zamieszczonych na łamach takich publikacji jak nowojorski Nowy Dziennik, Chicago Express Weekly Magazine, Tribune de Geneve, Women’s Basketball czy IFS Magazine.
W latach 1998-2004 członek prestiżowych organizacji fotograficznych i dziennikarskich: Foreign Press Association, National Press Photographers Association oraz White House Newsphotographers Association. Założyciel oraz pierwszy prezes Polskiego Klubu Fotografika w Nowym Jorku (PPCA). Grand Master konkursu Canon Photography Masters, medalista konkursów International Library of Photography. W latach 2004-2006 osobisty fotograf Premierów Rządu: Marka Belki oraz Kazimierza Marcinkiewicza. Specjalizuje się w fotografii reportażowej i portretowej. Z zamiłowania fotografuje przyrodę i krajobraz.
https://warsztatyfotograficzne.art/
https://www.facebook.com/photowalkpl