W ciągu ostatnich lat byliśmy świadkami wielu premier coraz nowszych i lepszych aparatów, które stopniowo rewolucjonizowały rynek fotograficzny, bezlusterkowców.
Sam od lat próbowałem przejść na aparaty bezlusterkowe, ale problemem była zmiana systemu i wymiana optyki. Sigma wyszła naprzeciw tym trudnościom, gdy wprowadziła do oferty konwerter Sigma MC-11 dedykowany dla użytkowników korpusów Sony z mocowaniem E. To idealne rozwiązanie, które w przyjemny sposób pomaga przejść z lustrzanki na bezlusterkowca.
Płynne przejście i pełna współpraca
Nienaganna dbałość o szczegóły jest tym, co osobiście uwielbiam w Sigmach. Biorąc konwerter do ręki od razu widać, że jest solidnie wykonany i odporny na eksploatację. Poza wyczernieniem wewnętrznych ścianek i mosiężnych mocowań producent szczególnie zadbał o estetykę produktu. Konwerter idealnie pasuje do łączenia obiektywów Sigma i aparatów Sony. W praktyce można go także stosować z innymi obiektywami z mocowaniem EF.
Postanowiłem więc przetestować konwerter w połączeniu z obiektywem Sigma 70-200mm F2.8 S OS DG HSM z linii Sport. Zdecydowałem się na ten obiektyw, ponieważ w mojej opinii jest to ważna ogniskowa w pracy reporterów. Sprawdza się w portrecie, reportażu i w fotografii sportowej. Szybkość i niezawodność AF to jest to, czego od niego oczekiwałem. Zastanawiałem się jak sprawdzi się w duecie z lustrzanką Sony AR7 III?
Test autofocusa
Największym hitem w aparatach Sony jest autofocus. Nie chodzi tylko o szybkość, ale o AI, czyli sztuczną inteligencję, która odpowiada np. za funkcję rozpoznawania i zapamiętywania twarzy. Nurtowało mnie pytanie: „Czy konwerter i obiektyw pozwalają na wykorzystywanie wszystkich dobrodziejstw?”. Po przeprowadzonym teście odpowiedź jest krótka. TAK! W pełni. Podczas zdjęć funkcja śledzenia oka sprawdziła się świetnie! Ponadto zapisuję w EXIF [sic!].
Ostrość, plastyka, ergonomia
Obiektyw Sigma 70-200mm F2.8 S OS DG HSM przede wszystkim zauroczył mnie swoją konstrukcją. Jest solidny, wytrzymały i uszczelniony ze wszystkich stron. Pierwszy raz miałem z nim do czynienia na wyjeździe snowboardowym, gdzie używałem go w połączeniu z aparatem Canon. W austriackich górach był narażony na ekstremalnie trudne warunki atmosferyczne, ale sprawdził się świetnie. Znacznie lepiej znosił szybkie zmiany temperatur i nie parował tak mocno jak większość obiektywów które miałem ze sobą, Przymierzając się do ostatecznego testu weryfikującego pracę AF, używałem go z aparatem Sony na spokojniejszych reportażach prasowych.
Poza konstrukcją, całkowicie wgniotła mnie w siedzenie jakość obrazka. To niewiarygodne jak dzięki obiektywowi każdy detal na 42-milionowej matrycy aparatu Sony A7R III pozostaje ostry jak brzytwa.
Podczas reportażu możliwość użycia cropa w body A7R III sprawiła, że obiektyw z ogniskową 70-200mm, w prosty sposób wydłużał się do 320 mm i produkował 24 milionowe rawy! Musimy pamiętać, że za bardzo wysoką rozdzielczością obrazu, kryją się doskonałe, ale duże i ciężkie szkła. Jedyna, znacząca wada tego obiektywu to jego ciężar. Obiektyw waży 1800 g.
Ostateczne starcie. Sigma 70-200mm F2.8 S + MC-11 + Sony A7 III
Czas na trudny test praktyczny z Sony A7R III i Sigma 70-200mm F2.8 S OS DG HSM w rolach głównych. Zestaw postanowiłem sprawdzić w najtrudniejszych warunkach jakie przychodziły mi do głowy. Musiało być szybko, dynamicznie, najlepiej ciemno i pod światło. Nad miejscówką nie musiałem zastanawiać się długo, a jako temat wybrałem bliski sercu skateboarding
Szaber Bowl to legendarny spot, który powstał tylko i wyłącznie przy pomocy rąk zaangażowanych, warszawskich skaterów. Szybko stał się perełką na mapie ważnych deskorolkowych miejsc całego świata. Dzięki symetrycznej architekturze którą zdobią kolorowe graffiti i ciekawym przeszkodom, dostajemy ogromne możliwości na ciekawe kompozycje fotograficzne.
Miejsce znajduje się pod mostem dlatego panują tam ekstremalnie trudne warunki oświetleniowe. Ciężko o szybkie czasy migawki. Światło wokół jest ostre i tworzy mocny kontrast, w związku z czym większość aparatów bez lampy błyskowej kompletnie sobie tam nie radzi. Wszystkie zdjęcia wykonałem z migawką ustawioną w zakresie między ss. 600-1000 przy przysłonie 2.8. Podczas testu dużo eksperymentowałem z auto focusem. Zdjęcia robiłem w serii 10 kl./s (Hi+) na trybie AFC, w różnych konfiguracjach od trybu “Wide” przez “Zone” po “Flexible Spot”. Każdy zachowywał się inaczej i nie każdy sprawdzał się w określonej sytuacji.
W momencie, w którym przypasowałem odpowiedni tryb AF aparatu do sceny, obiektyw funkcjonował bezbłędnie. Otrzymałem niesamowite efekty. Największe wrażenie zrobiła na mnie sytuacja, z którą zmaga się większość aparatów, czyli bardzo silne tylne podświetlenie. Mimo że śledzony obiekt był całkowicie czarny, AF trafiał w punkt i po wyciągnięciu cieni, cała postać pozostała ostra. Co więcej, w sytuacjach lepiej oświetlonych w trybie „Zone”, aparat wykrywał twarz i oko, a obiektyw trzymał ostrość na obiekcie przez całą sekwencję 20 zdjęć!
Przed moim testem sportowym zestaw zabierałem na reportaże. Zdarzało się, że przy ekstremalnych sytuacjach, np. przy bardzo niskim kontraście były problemy z autofocusem. Najczęściej na ogniskowej 200mm, przy ciemnych obiektach, które znajdowały się w dali, aparat potwierdzał wykrycie twarzy, a mimo to zdjęcie było nietrafione. Jednak przed moim testem deskorolkowym do adaptera został wgrany nowy software i problem nie pojawił się ani razu. Być może podobna sytuacja może wystąpić, ale to będzie raczej wypadek przy pracy, a nie zasada.
Pro tip – pamiętajcie żeby zawsze sprawdzić czy wasz aparat, konwerter i obiektyw, mają najnowsze aktualizacje! Ten darmowy software portafi sporo zmienić, a dodatkowo Konwerter Sigma MC-11 został wyposażony w złącze USB, więc wgranie uptade’u jest banalnie proste 🙂
Sigma 70-200mm Sport i konwerter MC-11
Początkowo byłem sceptyczny w stosunku do testowanej kombinacji, ale szybko zmieniłem zdanie. Autofocus mnie nie zawiódł. Działał szybko i sprawnie. Poza nielicznymi pomyłkami w trudnych warunkach nie miałem żadnych zastrzeżeń, a wszystko sprawdzało się bardzo dobrze. Przy okazji przeprowadzonych testów skate’owych zestaw powalił mnie na kolana!
Tomasz Tołłoczko
Fotograf, rocznik ’87.
Za aparat chwycił z miłości do deskorolki, a pasja fotografii analogowej rozwinęła się w USA, gdzie ukończył liceum. Na studiach z Historii sztuki uwrażliwił się na światło i kompozycję. Przy okazji mgr wrócił do korzeni i pisał o historii stylu i kulturze skateboardingu.
Zawodowo początkowo zajmował się fotografią sportową, pracując dla Okręgowego Związku Snowboardu na Mazowszu. Od 2013 roku jest profesjonalnym fotografem ślubnym.
Prywatnie rozwija zamiłowanie do portretu i fotografii podróżniczej. Uwielbia dokumentować życie swojej rodziny, żony i trójki dzieci.
Obiektywy, które wykorzystuje w swojej pracy:
Sigma 24mm F1.4 A DG HSM, Sigma 35mm F1.4 A DG HSM, Sigma 50mm F1.4 A DG HSM, Sigma 105mm F1.4 A DG HSM.